Zapolemizuję z następującym akapitem artykułu:
„1. „GMO zagroża bioróżnorodności”.
To jeden z ostatnich „przebojów” na liście strachów przed zmodyfikowanymi
genetycznie organizmami. Według wielu zielonych aktywistów wprowadzanie
„genów, które będą się rozpowszechniały w środowisku”, zagrażać ma genom tam
„zasiedziałym”. Przypomnijmy, że wyselekcjonowane geny roślin uprawnych nie
dają im specjalnej przewagi w naturze, a wręcz przeciwnie – poprzez ingerencję
człowieka utrzymywane są pule genowe, które korzystne są jedynie z ludzkiego
punktu widzenia. Kto w to wątpi, niech zastanowi się, czy pole, o które nie
zadba rolnik, zostanie zachwaszczone, czy raczej skolonizują je rośliny
uprawne. Uprawy GMO nie są też żadnym zagrożeniem dla upraw ekologicznych – a
raczej są takim samym zagrożeniem jak normalna, towarowa produkcja rolnicza,
na której opiera się dzisiejszy świat.”
Rośliny transgeniczne są transgeniczne po to, by stanowić zagrożenie dla np.
szkodników, które trzeba w normalnych warunkach tępić szkodliwymi dla
środowiska (więc także dla człowieka)pestycydami bądź herbicydami (są
oczywiście takie manipulacje w genomie, które zwiększają plon, a to jest inna
historia). Ten kij ma dwa końce: z jednej strony dobrze, że ogranicza się
ilość toksycznych środków ochrony roślin. Z drugiej strony zapomina się o tym,
że szkodniki, żerujące na interesujących nas uprawach, są elementem
ekosystemu. Ich eliminacja może odbić się w przyszłości na ilości pokarmu dla
innych zwierząt, a więc zaburzyć funkcjonowanie całego łańcucha pokarmowego.
Nie wiemy na razie wiele o długofalowych skutkach dla środowisk tego typu
roślin. Jednak należy liczyć się z powstawaniem międzygatunkowych krzyżówek i
eliminacją genów „naturalnych”, a więc i słabszych odmian roślin z
ekosystemu. Takie są prawa doboru naturalnego. Kukurydza, która nie da się
zjeść szkodnikowi, będzie się dalej rozmnażać i poszerzać zasięg swojego
występowania. Nie jest więc tak, że geny wprowadzone do genomu kukurydzy, czy
innej rośliny, są „korzystne tylko z punktu widzenia człowieka”. One są
korzystne z punktu widzenia rośliny.
To nie są histerie „zielonych” tylko fakty, które są znane dobrze nie tylko
biologom, ale także każdemu przeciętnemu absolwentowi szkoły średniej na
przyzwoitym poziomie.