Czy czeka nas zima tysiąclecia? Nas – czyli mieszkańców Europy (a według niektórych spekulacji – nawet świata)? Czy jedna, olbrzymia w skali lokalnej, katastrofa platformy wiertniczej spowoduje powrót epoki lodowcowej i pokrycie północnej Europy lądolodem? Czy zamiast brązowych misiów teraz będziemy mieli w Zakopanem białe?
Ostatnimi dniami obiegła świat informacja, jakoby zanikał Golfsztrom. Golfsztrom – czyli prąd powierzchniowy płynący po Altlantyku. W uproszczeniu – taka olbrzymia rzeka płynąca po oceanie z prędkościa ok. 9 km/h. Prąd ten niesie olbrzymią masę ciepłych wód w kierunku W. Brytanii i Norwegii, gdzie oddaje ciepło do atmosfery. Konsekwencją tego faktu jest ogrzewanie m.in Europy, co przekłada się na znacznie cieplejsze i łagodniejsze zimy w naszym rejonie. Dość powiedzieć, że temperatura w Norwegii jest aż o 22 stopnie wyższa, niż byłaby bez wpływu Golfsztromu.
Co stałoby się, gdyby Golfsztromu nie było? Trudno powiedzieć, jednak według dr Gianluigi Zangariego wkrótce będziemy się o tym mogli przekonać. Wkrótce – czyli być może nawet tej zimy. Oto dr Zangari, analizując geotermiczne zdjęcia satelitarne zauważył, że prąd zatokowy w rejonie Zat. Meksykańskiej… ginie. Niewątpliwie ma to związek z niedawną katastrofą platformy wiertniczej. Zapętlenie prądu zatokowego spowodowało przegrzanie wód zatoki i miało wpływ na olbrzymią falę upałów w USA. Konsekwencja zatrzymania się prądu w zatoce był słabszy niż zazwyczaj dopływ ciepłej wody do dalszej części Golfsztromu a w konsekwencji – olbrzymie wahania pogody w sierpniu, zauważalne również w Polsce.
Ale to nie koniec. Dr Zangari, po analizie zdjęć doszedł do wniosku, że możemy spodziewać się olbrzymiej fali mrozów, która zaatakuje Europę jeśli nie tej zimy, to w ciągu najbliższych pięciu lat. I to, co przeżywaliśmy rok temu, to tylko preludium do prawdziwej lodowej katastrofy, która dopadnie nas i cały kontynent (tu raport dr Zangariego: www.associazionegeofisica.it/OilSpill.pdf)
Boicie się?
Można spróbować spojrzeć na to chłodniejszym (nomen omen) wzrokiem.
Dr Zangari specem od zjawisk klimatycznych nie jest. Nie jest również hydrologiem, oceanografem ani tym bardziej atlantologiem. Jest doktorem Istituto Nazionale di Fisica Nucleare (Krajowy Instytut Fizyki Nuklearnej) we Włoszech. A zatem jest to fizyk nuklearny. Co ciekawe, swoje spostrzeżenia opiera wyłącznie na analizie wzrokowej zdjęć, ściągnietych z serwera University of Colorado. Jego teza nie jest więc poparta badaniami ani wieloletnimi obserwacjami, ale jest to zwykły wniosek wysnuty na podstawie kilku danych. Który może okazać się prawdziwy, ale…
Zmiany w prądzie zatokowym (w rejonie Zat. Meksykańskiej), zaobserwowane przez naszego doktora, nie pojawiły się, jak stwierdził on w swym raporcie, po raz pierwszy, ale zdarzają się regularnie co kilka-kilkanaście miesięcy. Nie mają też związku z katastrofą platformy w zatoce. Po prostu taka już natura tego zjawiska. Jeśli ktoś zna angielski, polecam:
www.agu.org/journals/ABS/1995/95JC00141.shtml
A zatem wydaje się, że wnioski wyciągnięte przez dr Zangariego bardziej nadają się na strony z teoriami spiskowymi niż naukowe.
—
Tu jestem, zapraszam 🙂